Nasz urlop na Dominikanie

  W sierpniu 1017 roku nasz letni urlop spędziliśmy na Dominikanie. Całą naszą piątką polecieliśmy do Punta Cana. Lot trwał ok 11 godzin. Wylot mieliśmy z Berlina i przesiadkę w Paryżu. Przerwa na lotnisku w Paryżu trwała dwie godziny. Żałuję że przed urlopem nie zakupiłam wózka który można wziąść ze sobą do samolotu. Nasz wózek musieliśmy oddać razem z bagażami już w Berlinie! Te godziny w oczekiwanie na samolot w Berlinie i w Paryżu musiała Cheyenne spędzić u mnie na rękach jak i cały lot.

 http://gb-online.com/de-de/kinderwagen/pockit/

https://www.babyzen.com/de/yoyo-plus

Na miejscu przywitał nas wspaniały klimat, biały piasek, ciepłe krystaliczne morze, piękne palmy kokosowe i ogrody tropikalne, jak dla mnie raj na ziemi. Do tego wszystkiego super hotel i przepyszne jedzenie

Lecąc na urlop z dziećmi zawsze zabieram dobrze zaopatrzoną apteczkę, nigdy nie może w niej zabraknąć: termometru, syropów przeciwbólowych i przeciwgorączkowych, syropu na kaszel i oczywiście plastrów. Olejki do opalania zawierają u mnie zawsze pół torby, począwszy od LSF 50+ a kończywszy na LSF 10. Pamiętam również o spray na komary, którym psikamy się na urlopie każdego wieczoru.

Jestem zdania że "Lepiej nosić, niż się prosić"

Na urlopie Cheyenne zachorowała na zapalenie gardła, przez parę dni walczyliśmy z bardzo wysoką gorączką, która była bardzo trudna do zbicia. Gdy mała wyzdrowiała i całkowicie do siebie doszła mogliśmy w końcu nadal się szyć się urlopem i korzystać z niego w pełni.

Nasza radość nie trwała jednak długo, cztery dni przed naszym wylotem dowiedzieliśmy się, że na Dominikane zbliża się Huragan "IRMA".

Na początku jakoś do mnie to nie dochodziło. Jednak z dnia na dzień, z godziny na godzinę, kiedy wszyscy tylko o tym mówili, w TV na każdych wiadomościach pokazywali zniszczenia, które wyrządził na innych wyspach, wtedy do mnie dotarło że to nie są przelewki. Widząc jak ludzie w pobliskich domach i sklepach zabijają okna deskami a w hotelu zaczynają wszystko dokładnie sprawdzać, chować wszystkie leżaki, opróżniać bary na plaży i przy basenach, wtedy zaczęłam się bać, o dzieci, o siebie, o nasze życie! W głowie miałam tylko jedno, jak to będzie wyglądało, czy uda nam się przeżyć!

Tego wieczoru gdy już wiedzieliśmy że Huragan jest coraz bliżej, strasznie wiało i pomału zaczynał padać deszcz. Wieczorem bardzo szybko zrobiło się ciemno.

Nie wiedziałam czy mam kłaść się spać i to wszystko przespać, czy patrzeć przez okno, obserwować i czuwać! Stwierdziliśmy jednogłośnie że pójdziemy spać, a gdy się obudzimy będzie już po wszystkim!

I tak też się stało, gdy rano się obudziliśmy hotel stał cały a na zewnątrz padał deszcz. Huragan Punta Cane minął bokiem, nie wyrządzając wielkich szkód. Nikomu nic się nie stało, nikt nie ucierpiał. Bardzo cieszyliśmy się z pobytu na Dominikanie ale jeszcze bardziej cieszyliśmy się z powrotu do domu!

Na dzień dzisiejszy na pewno bym wszystkim Dominikany poleciła i gdyby nie ten długi lot, z chęcią bym tam jeszcze raz poleciała. Ale może kiedyś, gdy Cheyenne będzie większa, kto wie?

W tym roku nie mamy jeszcze żadnych planów na wakacje, może Wy mi coś polecicie? Liczę na Was....